Jerzy Wosik

Dyplom broniłem w październiku 1967 roku. Jerzy-Wosik.jpg

Obecnie jestem na emeryturze czynnie działając przy tworzeniu filmów, głównie przyrodniczych i ekologicznych.
Kierunek studiów wybrałem ze względu na zainteresowanie przedmiotami przyrodniczymi.

Największe przeżycie z okresu studiów?. Zdawanie egzaminu u doc. mianowanego p. Miękusa w Boże Ciało, był to egzamin poprawkowy, piąte podejście – zaliczone, z Ekonomiki Rolnictwa chyba, a chciałem oblać i powtarzać IV rok, tak dobrze mi było na studiach.
Ukończenie tych studiów ustawiło całe moje życie, bowiem wychowany w mieście dopiero poprzez studia związałem się z rolnictwem i wiadomości zdobyte w SGGW ciągle mi się przydawały – co więcej nadal się przydają!
Po studiach przez rok byłem na praktyce w Instytucie Melioracji i Użytków Zielonych w Falentach, stamtąd dostałem się do Redakcji Rolnej Polskiego Radia (I Program), a w 1980 roku przeniosłem się do Telewizji Polskiej (TVP) również do I Programu i również do Redakcji Rolnej i tam dotrwałem do emerytury. Ciągle więc miałem styczność z rolnictwem, musiałem nadążać za zmianami, ciągle musiałem uczyć się nowości, a jednocześnie śledziłem osiągnięcia naukowe i postępy w dziedzinie nauk przyrodniczo-ekologicznych.
Z SGGW łączy mnie przede wszystkim więź emocjonalno- wspomnieniowa, z niektórymi kolegami spotykamy się (rodzinnie) dość systematycznie, no i wspólne działania z Wydziałem Rolnym (wykonywałem film na Jubileusz 100-lecia Wydziału), co zaowocowało odnowieniem starych znajomości i nawiązaniem nowych.
Generalnie SGGW pozostało moją Uczelnią, z którą się absolutnie identyfikuję. Uczelnią, która posiadała i nadal ma ów, trudny do precyzyjnego określenia, klimat wspólnotowy, prawie rodzinny. Spotkania absolwentów, po latach, nawet z innych wydziałów i innych roczników owocują szybkim nawiązaniem bardzo sympatycznych, przyjaznych kontaktów.
Każda wizyta na Uczelni łączy się ze spotkaniami i rozmowami z obecną kadrą nauczycielsko-wychowawczą, bardzo serdecznie nastawioną do takich kontaktów, życzliwie i troskliwie traktującą absolwentów. Mówiąc najkrócej – chce się odwiedzać i przebywać w naszej SGGW. Może trochę zbyt mało organizowanych jest spotkań absolwentów poszczególnych roczników, może nie bardzo jest komu (z pomiędzy nas – staruchów) się tym zająć... no cóż pozostają miłe, na ogół wspomnienia.

plants